Upadek Lubuskich Kolei Regionalnych: Historia Nieudanych Reform i Zmarnowanych Szans

 

Fot. Składy LKR, oraz kolei Deutsche Bahn (archiwum)


Upadek Lubuskich Kolei Regionalnych: Historia Nieudanych Reform i Zmarnowanych Szans

W województwie lubuskim rozgrywa się dramat upadku transportu pasażerskiego koleją, będący zarówno wynikiem transformacji ustrojowej, jak i przede wszystkim nieudolnych prób reformowania przedsiębiorstwa PKP. Historia ta jest przestrogą o skutkach zcentralizowanego zarządzania i półśrodków, które miały zmienić oblicze kolei, ale ostatecznie przyczyniły się do jej upadku. Centralnym punktem tych wydarzeń jest Lubuska Kolej Regionalna (LKR) – pierwsza polska kolej samorządowa, zainicjowana z ambicji i nadziei na lepszą przyszłość transportu regionalnego, która szybko zderzyła się z polską rzeczywistością. To ten przewoźnik obsługiwał linię z Nowej Soli do Kolska i Konotopu oraz z Nowej Soli do Kożuchowa, Niegosławic i Nowego Miasteczka. Dziś te linie kolei rozebrano w ramach kontrowersyjnej akcji "Kolej Na Rower".

Podczas inauguracji LKR, obecni oficjele z niepokojem zastanawiali się, czy nowe, komfortowo wyposażone składy przetrwają próbę czasu. Pasażerowie okazali się być szanującymi mienie kolejowe, jednak to nie oni byli sprawcami niepowodzenia LKR. Główną barierą dla rozwoju nowego przewoźnika okazała się nieustępliwość dyrektorów PKP w Warszawie, którzy zablokowali możliwość ekspansji LKR na inne, bardziej dochodowe linie regionu. Zostawiono LKR jedynie z lokalnymi, porzuconymi przez PKP trasami, na których ekonomiczna działalność była niemożliwa z posiadanych zasobów taborowych. Ironia losu sprawiła, że PKP, broniąc się przed „konkurencją”, zadecydowało o losie LKR w sposób, który przypomina postawę psa ogrodnika.

Reforma PKP, która miała przynieść ożywienie i rozwój kolei w regionie, okazała się niepowodzeniem. Obecnie, po latach od tych wydarzeń, efekty są opłakane. Linie kolejowe są obsługiwane sporadycznie, a kiedy już są, to przez przestarzały i nieefektywny tabor, który jest blady w porównaniu z nowoczesnymi składami LKR. W tym kontekście, bankructwo przewoźnika dysponującego nowocześniejszym tabor, przy jednoczesnym pozostaniu na rynku PKP (i jej następcy Polregio) z jej zacofaną flotą, staje się paradoksalną zagadką dla tych, którzy mieli zarządzać polskimi kolejami.

Epilog tej historii wciąż nie został napisany, ale już teraz widoczny jest ogromny odpływ pasażerów oraz marginalizacja usług kolei na terenie województwa. Przewoźnik, który mógł przynieść postęp i wydajność, został zmuszony do ustąpienia przez system, który wybrał monopolizm zamiast konkurencji, stagnację zamiast rozwoju. Efekt tego działania jest zatrważający – zamiast być świadkami rozkwitu, jesteśmy świadkami upadku i niesprawiedliwości, która pozostawia po sobie gorycz i pytania o to, co mogło być, gdyby tylko Lubuska Kolej Regionalna otrzymała szansę na sprawiedliwą rywalizację o rynek wojewódzkich przewozów kolejowych.

Autor: Adam Fularz, oprac. SzI

Komentarze